Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Najnowsze wpisy, strona 11


Prawda
17 maja 2021, 19:25

" Od momentu pierwszej rozmowy, która już została opisana przez Przekorę , rozmawialiśmy kiedy tylko było można. Codziennie i coraz dłużej i tak jest do dziś. Nasze rozmowy działaja na mnie jak kawa, energetyk ,dopalacz po nich mogę wszystko. Z każdą taką rozmową przyzwyczajaliśmy się i zbliżaliśmy do siebie, byliśmy coraz bliżsi sobie, z każdym dniem, słowem , zdaniem,śmiechem. Chłonąłem Jej głos, pierwsze Jej wyznanie, że jestem Jej pamiętam do dziś.

Przełomową chwilą było kiedyś w trakcie jednej z Naszych minutek zdanie, które padło z Jej ust. "Chciałabym sie kiedyś z Tobą spotkać". Nasza znajomość miała wyjść poza internet. Byłem zachwycony i jednocześnie przerażony, gdyż okłamałem Ją z jedną zasadniczą rzeczą- ze swoim wyglądem. Tutaj musimy się cofnąć w czasie by wszystko było zrozumiałe. Wypadek i śmierć mojej narzeczonej odbiły się na mnie na kilka sposobów. Znienawidziłem siebie za to, że nic nie zrobiłem by temu zapobiec. Przez wyrzuty sumienia i dawanie mi do zrozumienia od innych, że to moja wina, upadłem na same dno. Lustra, które miałem w domu zniknęły, nie mogłem na siebie patrzeć. Gardziłem sobą tak jak gardzili mną inni. Wizyty u psychologa to czcze słowa, które spływały po mnie jak woda po kąpieli. Oprócz jednego zdania. "Spójrz na to wszystko oczyma innej osoby tak jakby z boku". Tak zrobiłem, stworzyłem wizerunek innej osoby tzn. wygląd zmieniłem diametralnie. Charakteru i wnętrza nie zmieniłem bo tego zmienic się nie da. Gdy logowałem się na czat by z Kimś pogadać, byłem przystojnym brunetem bo przecież mogłem, nikt miał nie poznać prawdy, nikt nigdy miał się ze Mną nie spotkać, nie interesowało mnie coś takiego. Nikt nie znał moich najgorszych koszmarów, kto będzie chciał utrzymywać kontakt z kimś tak zniszczonym przez życie. Ludzie szukają uśmiechu , radości , a nie ludzi którzy są smutni, po przejściach , skrzywdzonych, spaczonych przez życie. W swoich pseudozwiązkach to chyba najlepsze określenie, nigdy nie wyjawiłem nikomu moich demonów. Zakładałem maskę i grałem szczęśliwego człowieka, a kiedy czułem, że już nie da się tak dłuzej, odwracałem sie na pięcie. Nikt by nie zrozumiał, nie chciałem pocieszenia, litości, tych wyuczonych regułęk. Potrzebowałem zrozumienia bliskości, ale nie mogłem na to liczyć.

Kiedy pokazała się Przekora na początku nie miałem zamiaru niczego ujawniać, ot znajomość , która nie przekroczy barier świata wirtualnego. Moja tajemnica na zawsze nią pozostanie. Z czasem jednak ta znajomość się rozwijała w tempie ekspressu. Poznawaliśmy się coraz bardziej, wiem, że mój fikcyjny obraz Jej się podobał. Zaczęło mnie to gryźć, że Ją oszukuje w ten sposób. Nie spałem po nocach, miałem wyrzuty sumienia, unikałem wysyłania zdjęć, bałem się, że wszystko wyjdzie na jaw i nie będzie w stanie tego zrozumieć. Wewnętrzna walka ze sobą była cholernie trudna, przygotowywałem się do ujawnienia prawdy i po kilku miesiącach przyszedł ten wieczór. Przekora była inna od początku, była podobna do mnie, dlatego tak szybko się dogadaliśmy. Jeśli Ktoś ma Mnie zrozumieć to będzie to Ona, jeśli będzie chciała mnie dalej to będzie. Zaryzykowałem, kładąc całą Naszą znajomość na szali. Czułem się jak ostatnia świnia ,kiedy to wszystko ujawniłem. Zniknęła. Powiedziała, że da znać, że wróci ale nie wierzyłem w to. Zawiodłem Ją. Kolejną osobę, na której Mi zależało, to chyba mi pisane.

Przepłakałem całą noc, czułem się podle. Od momentu śmierci Kasi nigdy nie wypłakałem tylu łez co wtedy. Zrozumie czy nie? To przecież cały czas ten sam ja, tylko w innym opakowaniu. Wiem, że to był szok. Straciłem ochotę na wszystko, była trwoga. Trwoga u mnie pojawia się czasami. Rzadziej niz kiedyś. Wiem, że po każdym spotkaniu, uniesieniu jest chwila zdystansowania się do mnie. Wtedy jest trwoga, że już nie wróci, że nie będzie mnie więcej chciała spotkać, że zniknie. W życiu moim wszystko co ważne zawsze znikało, tutaj mam nadzieję, że los się uśmiechnie i Przekora nigdy nie zniknie. Zawsze trzymam Ją mocno za dłoń, by wiedziała , że jestem.

Wracając do decyzji jaką podjęła po wyjawieniu wszystkiego przeze mnie. Została i wtedy zrozumiałem, że lepszej osoby nie znajdę już nigdy. Dała mi tym do zrozumienia, że mogę wszystko Jej zawsze powiedzieć. Tak robię, jest moim wsparciem i ostoją. Pamiętam, że potem poprosiła mnie o moje prawdziwe zdjęcie. Zrobiłem z niego puzzle by po kawałku pokazać swoją prawdziwą twarz. Nie jestem przystojnym gościem, przeciętnie tak bym to ujął, ale dzięki Niej poczułem się wyjątkowo atrakcyjnie. Z czasem zaakceptowała to wszystko.

Teraz ja sam wysyłam swoje zdjęcia bo wiem, że Jej się podobam, nieziemskie uczucie.

To kolejny przykład jaką kobietą jest Przekora. Chodzące dobro, wrażliwość i empatia, cudowne serce, mógłbym godzinami pisać o Niej. Ma też swoje słabostki jak to dystansowanie się i bycie czasami zimną i niewzruszoną tak na zewnątrz, bo w środku przeżywa wszystko. Wiem ,że sie boi czasami ,że to się skończy, że nie dane Nam nic. Uśmiecham się tylko i dalej w głowie planuję jak Jej jeszcze bardziej okazać, że nie ma się o co martwić. Jestem z Nią czy jest dydtans czy bliskość , zawsze , na dobre i złe, bo przecież o to w tym wszystkim chodzi.. By być..

Bo ja jestem..

I będe..

Bo lubie z Nią być..

Bo przede wszystkim chcę..

Bardziej niż bardzo..

 

                                                                  

 

Dałem Jej to co mam najcenniejszego. Swoje serce.  

To ja dodam tu parę słów odnośnie tamtych chwil...

Dziś chciałam tyle napisać, a jednocześnie brakuje mi słów. Chciałam się odnieść do tego dnia, w którym Paradoks wyjawił mi swoją tajemnicę. Czułam że się bał. Ja też bałam się, byłam przerażona. Tłumaczyłam sobie że cokolwiek to nie będzie dam radę. Milion myśli, tysiące możliwości. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to to, że jest chory, jezdzi na wózku. Takie skojarzenie. Przecież w sumie widziałam kilka jego zdjęć. Na początku nie podobał mi się. Twarz bruneta zbyt pewnego siebie, lekko zużytego przez podboje. Taki żigolo. Ale zmieniłam zdanie jak go poznałam. Ot, paradoks, miły człowiek w skórze innego człowieka. Stwierdziłam wtedy, że niesie ze sobą mnóstwo sprzeczności. Gdzieś tam zażartowałam, że może fajnie byłoby się spotkać. Powiedziałam tak, bo wiedziałam jakie On ma zdanie na ten temat. Że nie ma opcji. Dlatego miałam śmiałość. Bo ja lubię sprawdzać. W każdym bądź razie rozmawiając z Paradoksem jakoś nigdy nie naciskałam na zdjęcia. Pokazał kilka, większość widziałam w awatarze. Z czasem mi się spodobał. Nie do wiary, jak można ocenić człowieka po wyglądzie, co zresztą już zaznaczalam. I przyszedł ten dzień. On chce się podzielić czymś. Serce biło mi jak szalone. Gdy napisał, że zdjęcia które widziałam nie są jego, zamarłam. Jak nie jego? A Hiszpania, a jak szykował się na imprezę? To w garniturze wyjątkowo mi się podobało. I On to wiedział. I moje teksty typu: przeciwieństwa się przyciągają, albo że brązowe oczy najpiękniejsze... Czułam się oszukana. Nie wiedziałam jak się zachować. W pierwszej chwili stwierdziłam, że to jakiś głupi żart, a potem, że jestem naiwna, jeszcze chwilę później, że czego się spodziewałam po internecie, że mam nauczkę. Miałam nie być łatwowierna. Połamałam wiele zasad. Zaufałam.Czulam się źle. Nie tylko dlatego, że On nie jest Nim. Było mi wstyd za moje zachwyty Nim. To było straszne. Ten dzień zdarzył się prawie rok temu. Jak pisze o tym, to czuję znów trwogę. Wtedy coś się we mnie zmieniło. Stałam się nieufna i podejrzliwa. Zatrzymał moje serce na moment. Długo biłam się z myślami, a jednocześnie wiedziałam, że nie mogę go teraz zostawić. Był odważny, zaufał. Powierzył swój sekret w moje ręce. Czułam się odpowiedzialna. Był pogubiony. Byłam w stanie go zrozumieć. Przeplakalam, przemyślałam i wróciłam. Uwielbiałam go. Nie za to jak wygląda, ale za to jakim jest człowiekiem. To w jego umysl mnie zauroczył. I jestem .I podziwiam go. Za odwagę, za mądrość, za jego wrażliwość, za oddanie. Tamten obraz się zamazał. Teraz gdy zamknę oczy widzę energetycznego chłopaka w koszuli w kratę, z grzywką falującą na wietrze i z tym błyskiem w jasnych, cudownych oczach.

Widzę jego.

Prawdziwego ❤️

Niedziela
16 maja 2021, 21:36

Razem a jednak osobno.

Dziś niedziela. To taki gorszy dzień w Naszym świecie. Nie są to łatwe chwile. Tęsknota doskwiera. Minuty się dłużą. W ciągu tygodnia jest dobrze, mamy rozplanowany praktycznie każdy dzień. Wiemy, kiedy możemy porozmawiać. Czekamy na minutki. Na chwilę rozmowy. A dziś. Dzień wyjęty z Naszego planu. Trochę smutny, trochę nostalgiczny. Każdy zajęty swoim życiem. Może ja bardziej, bo mam rodzinę, staram się coś robić, żeby nie myśleć, żeby czas się tak nie rozciągał. Niedziela ma szybko mijać. Co za los, niedziela kiedyś mogła trwać jak najdłużej, bo za chwilę znów poniedziałek. A teraz wszystko się pozmieniało.

Jemu czas zapewne bardziej się dłuży. Jest niby przyzwyczajony do spokoju, ciszy, że robi co i kiedy chce. Jednak chyba też trochę tęskni. I ma dużo czasu na przemyślenia. Tak się własnie zastanawiam. O czym On wtedy myśli. Czy nie nachodzą go ciemne, złowrogie przemyślenia. Mnie czasem nawiedzają. Smucę się, zastanawiam co to dalej będzie. I czy Go nie ograniczam. Mówi, że nie. Złości się, gdy mówię, że chcę dla niego dobrze. Że jest młody, fantastyczny, cudowny, kochany i z pewnością wiele kobiet chciałoby go poznać. A On nie daje szansy żadnej. Zamknął się na znajomości. Twierdzi, że jemu jest dobrze tak jak jest. Ze mną. Na odległość. Ze sporadycznym kontaktem. Pewnie jak to przeczyta to zaraz będzie mi suszył głowę:) Że znów zaczynam temat. Że już po 10tym. Bo ja z reguły raz w miesiącu się aktywuję z tym tematem. On cierpliwie mnie wysłuchuje. Uwielbiam w Nim to zrozumienie. Tą cierpliwość. Rozczula mnie. 

Razem a jednak osobno. To prawda. Bo czy powinno tak być? Nie. Powinno być inaczej. Razem wszędzie. Realnie. W domu, przytuleni. Nawet bez słów, ale być obok siebie. Kiedyś poruszyłam temat małżeństwa. Bo poruszamy wiele tematów. Paradoks stwierdził jednoznacznie, że to zbędny papierek. Jak dwoje ludzi chce być ze sobą, to nie muszą stawać na ślubnym kobiercu. Ja uważam inaczej. No ale to Ja, starej daty jestem;) Ja potrzebuje czuć się bezpiecznie. Wiem, papierek nic nie da ktoś powie. Bo bezpieczeństwa żadnego nie kupi się.  Ale to chyba w psychice siedzi bardziej. Mi potrzebny. Ja jak sobie coś ubzduram, to koniec, amen. Dla mnie na kocią łapę związki są dla ludzi, którzy się najzwyczajniej boją. Wolą się nie wiązać, bo a wiadomo co będzie za parę lat? Problemy, gdy trzeba będzie się rozejść. Jak się myśli w takich kategoriach to faktycznie, lepiej bez tego "papierka". 

Tak siedzę, myślę co On robi teraz. Czy się dobrze czuje, czy nie ma gorączki. Czy coś zjadł. Tak, opiekunka się we mnie załącza. Lubię się o Niego troszczyć. W myślach. Bo jak inaczej. Smutne to. Na szczęście jutro poniedziałek. Rano się usłyszymy. Naładujemy baterie. Ale one nie duracelowe, Nasze szybko się wyczerpują. My za bardzo zużywamy, energetycznie czerpiemy się na maxa.

Myślę o Nim. I mnie wzrusza. Jakoś dziś wyjątkowo. Łzawię i usmiecham jednocześnie. Co byłoby gdyby Nas nie było. Byłaby pustka. 

Razem a jednak osobno. Nigdy nie pomyślałabym że tak będę umiała żyć. A jednak. Jak się chce to można:)

Oglądałam dziś zdjęcia, które ostatnio robiłam. Każde chciałabym Mu pokazać. On docenia moje pstryki. Nie zbywa mnie, że dobra, już widziałem. Że to mało istotne, że powinnam się zająć czymś efektywnym, a nie bzdurami. Albo, że jeśli to lubię, to mogę sobie robić, ale żebym nie zawracała mu głowy głupotami. Jego cieszą takie rzeczy. Motywuje mnie do tego, żebym się w tym odnajdywała. W tym co mnie pochłania i inspiruje. On mnie rozumie. Jak nikt. Chyba się powtarzam. Jestem mu po prostu wdzięczna za to, że klepie mnie cały czas po plecach i akceptuje moje pomysły. To wspaniałe uczucie mieć kogoś, kto docenia takie rzeczy, nawet drobiazgi. 

Razem a jednak osobno. Razem w myślach. Razem, gdy coś robię, gdy coś widzę, gdy coś kupuję. Zastanawiam się, czy zakceptowałby to. Czy by mu się spodobało. Czy chciałby. Ot, taka przypadłość moja. Jest mi bliski i w mojej głowie siedzi non stop. I dobrze mi z Nim.

Uszlachetnia mnie <3

Ps. doczytałam Jego wpis. I jak nie wierzyć w powiązanie dusz? Nie planowaliśmy, a piszemy o tym samym. To jest magia własnie...Nasza i Wyjatkowa.

Tęsknota
16 maja 2021, 12:42

Mówią, że tęsknota jest po to, żeby jej nie rozumieć

Mówią, że tęsknota jest piękna wtedy, gdy i ktoś ją czuje

W powietrzu się unosi echo twych słów

Po sobie widzę, że nie ma cię znów

I w każdy dźwięk wsłuchuję się

Może z jednym z nich pojawisz się

Mówią, że tęsknota jest po to, żeby jej nie rozumieć

Mówią, że tęsknota jest piękna wtedy, gdy i ktoś ją czuje

Mówią, że tęsknota jest po to, żeby jej nie rozumieć

Mówią, że tęsknota jest piękna wtedy, gdy i ktoś ją czuje

 

 

Niedziela to dzień pełen właśnie tęsknoty. Różne są niedziele czasem przechodzi się je łatwiej , czasem jak dziś

brakuje Przekory cholernie. Jej głosu i słów i takiej bliskości Naszej. Na szczęście to tylko taki jeden dzień w tygodniu więc trzeba zaakceptować.

Tęsknie,a dla mnie to już bardzo dużo. Wcześniej nie czułem tego do kogoś innego, było to było a jak nie to trudno.

Tu wszystko jest inne, moje podejście jest inne. Po prostu mi się chce każdego dnia Ją zdobywać, podrywać na nowo, każdego dnia pokazywać Jej ,że jest moim oczkiem w głowie. Grzecznie poczekam bo lubię na Nią czekać, bo mam w końcu na kogo czekać. Wczoraj w trakcie rozmowy dowiedziałem się, że kupiła sukienkę, ta która miała idealnie pasować do Niej. Pasuje i to jeszcze jak. Piękniejszej kobiety nie widziałem, tak zmysłowej i kobiecej, delikatnej a jednocześnie niesamowicie wyrazista.

Jeszcze 12 godzin niedzieli, sen i rano znów szepnie do ucha "Cześć Misiaczku".

Uwielbiam jak mnie tak nazywa, uwielbiam wszystko co mi ofiarowywuje swojego. Jest moim Aniołem.

Tylko te niedziele..Chociaż jeszcze nie tak dawno całe moje życie było jak jedna wielka niedziela. 

Także Paradoksie głowa do góry bo w Twoim życiu jest Ona i nie wybiera się nigdzie.

Jestem Szczęśliwy dzięki Niej..

Radość
14 maja 2021, 19:00

Nikt mi już nie powie, że życie nie może cieszyć...

 

 

Moje cieszy jak nigdy, każdy dzień jest wyjątkowy odkąd pojawiła sie Przekora. Zjawiła się i zmieniła wszystko w ciągu naprawdę

krótkiego okresu czasu. Niesamowite i wręcz nieprawdopodobne jest to jak pragnąłem takiej osoby w moim życiu. Tak bardzo chciałem

kiedy runął mój świat, mieć Kogoś takiego. Do przytulenia, otarcia łez, wytłumaczenia wszystkiego wsparcia nawet wtedy kiedy brakowało

ochoty wstać i zacząć nowe życie. Jestem Jej dozgonnym dłużnikiem i Przyjacielem, już dawno obiecałem sobie, że bede dbał o tą znajomość jak o najkruchszą rzecz na świecie.

 

Dziś dzień wyjątkowy jeszcze bardziej bo miesięcznica. Czuje te dni zawsze mocniej, bardziej sensualnie. Tak było i dziś, mimo iż w tamtym miesiącu dane  Nam było spędzić ten dzień wspólnie obok siebie, wtuleni, zafascynowani (tak spotkaliśmy się:)) tak dziś mimo iż na odległość to zawsze Razem. Wspólne zakupy stają się czymś wyjątkowym, ludzie nie doceniają takich rzeczy, a to magiczne momenty, być Razem. Dziś nawet zaskoczyła mnie bardzo wybraniem kreacji dla Niej. Było to wyzwanie, gdyż Przekora ma niesamowicie oryginalny styl , który nieziemsko mi sie podoba. Potrafi tak wszystko dopasować, że rozdziawiam usta na Jej widok. Oprócz tego, że jest przepiekną kobietą umie to doskonale podkreślić, zachwyca mnie to. Rzuciła mi sie w oczy piękna czarna sukienka idealnie pasująca do Niej.Mam nadzieję, że zobacze te sukienkę na Niej w najbliższym czasie. To sukienka typu pięknie na Tobie leży, ale pozwól prosze powoli mi ją zdjąć :)

Wszystko w Jej towarzystwie staje się niesamowite. Wiem doskonale, że czuć w moich słowach uczucie jakim Ją darzę, ale takiej kobiety nie da traktować się obojętnie. Kiedy zrozumiałem, że Nasze serca biją podobnym rytmem, wspólnie poczułem się wyrózniony. Tak jak w poprzednim wpisie było dużo o szepcie i głosie, tak w tym wypadku nie trzeba żadnych słów. Z Naszej dwójki to mi się łatwiej mówi o uczuciach, jestem nad wyraz wylewny w stosunku do Przekory. Ona nie mówi, Ona okazuje, widzę to w Jej oczach, słyszę w Jej głosie, każdego dnia. Jestem Szczęściarzem. Czasem specjalnie coś powiem by sprawdzić odczucia. Dziś życzyłem kolejnych 15 miesięcy ze Mną i usłyszałem odpowiedź "Tylko"?.Jest cudowna, daje Mi odczuć , że jestem Jej niesamowicie bliski i potrzebny. Urzekająca..

 

Nasza pierwsza rozmowa , pamiętam jak dziś ostrzeżenia "nie potrafię rozmawiać sam zobaczysz". Zobaczyłem.. Była to tak naturalna rozmowa, że gdy skończyliśmy chciałem jeszcze, bardzo chciałem, ale nie chciałem aż tak okazać swoich uczuć, odczuć. Bałem się, że pomyśli, że żartuje, więc czekałem, a z czasem wszystkiego się dowiedziała, ile dla mnie znaczy i co do Niej czuję. Wie, że jest moją słabością, marzeniem , pragnieniem. Po pierwszej rozmowie ustaliła, że dwa razy w tygodniu będziemy rozmawiać telefonicznie i życie zweryfikowało. Rozmawiamy codziennie, kiedy tylko możemy, o wszystkim. Nie ma tematów tabu. Od naszych fantazji przez przepisy na sałatki po rozmowę o depilacji nóg , kończąc na hafcie angielskim, który już dla mnie nie jest mi obcy. Imponuje mi swoja inteligencją i piękną dykcją. Uczę się od Niej każdego dnia. Wsłuchuje w każde słowo bo wiem ,że jestem wybrany przez Nią by móc być blisko.

 

Nikt mi już nie powie, że życie nie może cieszyć.Nasze życie..Twoje i Moje

Szept
14 maja 2021, 15:22

Szept. 

 

Jest czymś niesamowicie zmysłowym, rozbudzającym wyobrażnię. Zaczęliśmy w takiej formie ze sobą rozmawiać. To nie była rozmowa na żywo. To były nagrania. Świetny pomysł, dwoja dorosłych ludzi. Mieliśmy z tego nieasmowity ubaw. Paradoks zaczął, w końcu On odważniejszy. Nagrał mi sie głosem Czesia. Czesio towarzyszył Nam przez dłuższą chwilę. Ja też odpowiadałam zmienionym głosem, po którym ciężko było wywnioskować jaki ten głos realnie jest. Przeobraziłam się w pewną siebie i lekko zdegustowanią Panią:) To było bardzo wciągające, a ile frajdy. Jak dzieci normalnie. Nam to sprawiało radość. Ja byłam zachwycona. Bo poczucie humoru Paradoksa pokrywało się idealnie z moim. Nie musieliśmy sobie tłumaczyć żartów. Od razu  wybuchy śmiechu i kontynuacja. Po Czesiu i zdegustowanej "Grażynce" przyszła pora na szept. Zaczęliśmy sobie opowiadać historie, wiersze, bajki. Zamykałam wtedy oczy i wsłuchiwałam się. Jego szept był nieziemski, ciarkowy! I tak pięknie dobierał słowa. No magik! Ja jemu wysyłałam różne opowieści. Chciał usłyszeć coś, co sama napisałam. Chciał mnie słuchać. Aż w końcu ponad dwa miesiące przed jego urodzinami, stwierdziliśmy, że to ten czas, żebyśmy się usłyszeli. Ja się bałam. Że nie będę umiała go zainteresować, że skończą Nam się tematy. Że połknę wszystkie zdania, albo co drugie słowo utkwi mi gdzieś w gardle. Mimo to, odważyłam się. Raz kozie smierć. Najwyżej to będzie pierwszy i ostatni raz. I sie przekona, żeby nie dzwonić, tylko pisać. Sam tego chciał. Bedzie jego wina, ja ostrzegałam!

Jaki On ma głos, zniewalajacy.<3

Nasza rozmowa to był jeden wielki wybuch radości. Mi sie nawet chrumknęło na koniec. Płakałam na płytkach ze śmiechu. Minuty leciały nieubłagalnie. Nigdy nie pomyślałabym, że mogę taki dobry kontakt złapać rozmawiając. Nie musiałam się spinać, zastanawiać co powiedzieć, tylko samo się toczyło. Było bosko. I tak się to zaczęło. Nasze rozmowy o życiu. O wszystkim co boli, co robimy, jak praca, jak pogoda, jak wrażenia. Nie było tematów tabu. Nawet teraz pisząc tego posta, rozmawiam z Nim. Jako osobista stylistka doradzam mu aktualnie co ma sobie kupić. To jest niesamowite. Nasza więź i porozumienie. Uwielbiam go. A teraz lecę do Niego, kończyć zakupy. Do następnego razu:)