" Pamiętam ten dzień jak dziś, każdego dnia przeżywam go na nowo i w tamtym to właśnie dniu całe moje dotychczasowe
życie zmieniło sie nieodwracalnie po raz kolejny. Tego dnia jednak zmiana jak się okazało była najbardziej szczęśliwą w moim życiu.
14.02.2020 r. Walentynki, święto,które zawsze bolało bardzo mocno ze względu na przeszłość , ale o tym innym razem.
Standardowy dzień z życia samotnego mężczyzny bo właśnie wtedy trwał w moim życiu rozdział pod tytułem "Singiel".
Miesiąc wcześniej rozstałem się z osobą , którą sam do swojego życia zaprosiłem , ba nie tylko do swojego życia, ale również i
domu i była to jedna z większych pomyłek w moim życiu, a tych nie brakowało do tej pory. Nie byłem zainteresowany kolejną
znajomością. Ta mnie wystarczająco udusiła i wyżuła ze wszystkich pozytywnych chęci. Pamiętam jak dziś zalogowałem
się na jeden z portali społecznościowych, robiłem to czasami, kiedy demony w mojej głowie zbyt mocno się odzywały.
Od czasu do czasu tam zaglądałem, nic specjalnego ot czytanie zlepku rozmów ludzi, którzy czasem swoją głupotą bawili lepiej niż komedia.
To właśniego tamtego dnia moje oczy zauważyły Jej litery. Kształtne, wyraziste perfekcyjnie skrojone i napisane.
Prowadziła dialog ze swoim jakimś adoratorem, a ja czułem się jak obserwator sceny, ukryty z boku. Już wcześniej zwracałem uwagę na Nią, ale tego dnia było inaczej. Czułem, że chcę Ją poznać,bardzo chciałem to zrobić, ale głos w mej głowie uporczywie powtarzał " Odpuść sobie , nie wtrącaj się między dwoje ludzi,którzy czekają na rozmowę ze sobą". Tak powinienem zrobić pomyślałem i ... napisałem do Niej prywatną wiadomość wbrew wszystkiemu. Coś mnie do Niej przyciągało z niesamowitą siłą. Chwila czekania i odpisała. To właśnie wtedy pierwszy raz usmiechnąłem się dzięki Niej. Do dnia dzisiejszego nie jestem w stanie zliczyć wszystkich uśmiechów, które we mnie wzbudza. Zaczęliśmy rozmowę o ciastach, książkach, fotografii, czułem jakbym znał Ją od zawsze. Czas szybko leciał, a gdyprzyszła pora pożegnania ogarnął mnie ludzki smutek, że to już, że koniec. Milion myśli w głowie. Czy jeszcze porozmawiamy? Czy się nie wygłupiłem?...
Podziękowałem za rozmowę i kiedy wylogowałem się z sieci poczułem pustkę i tęsknotę za Nią , za Jej myśleniem, za literkami. Fenomen. Coś się we mnie w środku zmieniło. Pół nocy przeleżałem myśląc o Niej, o Jej głosie, o tym jak się uśmiecha, jaki ma kolor oczu, jak pachną Jej włosy, jaka jest...Czy nie popsułem żadnych Jej relacji. Następnego dnia zalogowałem się i czekałem jak się pojawi, czułem rozczarowanie jak Jej nie było i ogromną radość jak była. Czułem w sobie kiełkującą zazdrość.Wzbudzała we mnie emocje, chciałem Jej więcej. Niedosyt..Ogromny..
Dzień bez rozmowy z Nią był nijaki, kolorowała mój świat, otwierałem się przed Nią i tak bardzo chciałem by ta znajomość przerodziła się w coś niesamowitego".
Do dziś dni spędzone bez Niej nie są dniami.
Ona dopełnia me życie.
Jest moim Światłem
Jest moim Tlenem
Jest moją Miłością
Jest moim Szczęściem..
A to dopiero początek....
Nie wyobrażam sobie życia bez Niej..
Już nie.."
"To był zwyczajny dzień. Niczym się nie wyróżniał. 14.02, wielkie mi co, wszyscy wszystkim składają życzenia. To takie naciągane. Miałam chwilę wolną, zaparzyłam kawę i zalogowałam się na czat. Jakiś czas temu tam się znalazłam, z przypadku. To była ciekawość, co tam jest. No i już wiem. Wszystko i nic. Chaos.
Weszłam, przywitałam się i włączyłam się w ogólną rozmowę. Były tam jednostki, z którymi można było się pośmiać. Bo przecież po to tam wchodziłam. Oderwać się od rzeczywistości, zapomnieć o problemach, mniejszych i większych. Od jakiegoś czasu rozmawiałam z pewnym człowiekiem. Był pełen niedomówień. Taki chłodny typ. Gdy wchodził, rozmawialiśmy. Tego dnia nie było go. To nawet dobrze, miałam wrażenie, że ta znajomość nie jest dla mnie. Czułam jakieś niebezpieczeństwo. Gdy zaczynasz uciekać przed rozmową, to już wtedy należy sobie odpuścić. Rozmawiając z dziewczynami, dojrzałam Jego. Wesoły, roześmiany, wkoło wianuszek kobiet. Zagdakać go chciały. On jednak umiejętnie lawirował między nimi, żadnej nie dając odczuć, że jest ważniejsza. Przyciągał. Miałam świadomość że nie tylko mnie. Cały czat, łacznie z trollami. On z wesołą ripostą ich zbywał. Spojrzałam na avatar. No tak, pamiętam go. Jesienią był tu i rzucił pytanie odnosnie wyglądu. Oczywiście wyrwałam się, że ma sprośną minę. Coś odpisał, ale chyba się zmieszał. Miałam wyrzuty sumienia, ze oceniłam kogoś przez pryzmat zdjęcia. No cóż, czasem warto ugryźć się w język. Tego dnia pisał coś o książkach. Tym bardziej mnie zainteresował. A może poleci coś fajnego i sobie podkradnę tytuł? Nawet nie wiem kiedy, jak zagadał do mnie. I wtedy wszystko przestało istnieć. Tematami żonglowaliśmy. Od sernika, po zdjęcia, książki, po wynajęcie pokoju nad morzem. Tak, to było magiczne. Z uśmiechem wychodziłam stamtąd. Krążyłam myślami przy Nim. To były przyjemne chwile. Kolejne dni mijały, a ja nadal wchodziłam tam. W pewnym momencie poczułam się niezręcznie. Rozmawiałam z dwoma osobami na raz. Nie wiedziałam co robić. Zaczęłam się szybciej wylogowywać. Było mi wstyd. Miałam wrażenie, że toczy się jakas walka. We mnie też. Ja nie chciałam niczego. Nie miałam zamiaru wpakowywać się w nowe znajomości. Na ogóle owszem, ale prywatne rozmowy to zupełnie coś innego. Tworzy się więź. A ja nie chciałam żadnych uzależnień.
Tu chciałam być wolna.
Paradoks miał ogromną charyzmę. Nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale gładko sobie ze wszystkim poradził. I z moim rozmówcą też. Odetchnęłam. Poczułam, że mnie w jakiś sposób uratował. Przy Nim czułam się cudownie, nieskrępowana, wesoła, nie musiałam się kontrolować z niczym. I chciałam z Nim rozmawiać. Nie chciałam uciekać. Nie bałam się. Skupiłam się na Nim. On nie chciał niczego ode mnie. Niczego nie nakazywał, nie wymagał. Akceptował wszytko w pełni. Czułam sie rozumiana i nadal wolna. Pierwsze rozmowy, łzy, radość, emocje. Skupiłam się na Jego literkach. I mnie zauroczyły. Bezwzględnie. I tak jest do dziś.
Mamy to co najcenniejsze.
Taką znajomość, której nie ma nikt."