Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Niedziela


16 maja 2021, 21:36

Razem a jednak osobno.

Dziś niedziela. To taki gorszy dzień w Naszym świecie. Nie są to łatwe chwile. Tęsknota doskwiera. Minuty się dłużą. W ciągu tygodnia jest dobrze, mamy rozplanowany praktycznie każdy dzień. Wiemy, kiedy możemy porozmawiać. Czekamy na minutki. Na chwilę rozmowy. A dziś. Dzień wyjęty z Naszego planu. Trochę smutny, trochę nostalgiczny. Każdy zajęty swoim życiem. Może ja bardziej, bo mam rodzinę, staram się coś robić, żeby nie myśleć, żeby czas się tak nie rozciągał. Niedziela ma szybko mijać. Co za los, niedziela kiedyś mogła trwać jak najdłużej, bo za chwilę znów poniedziałek. A teraz wszystko się pozmieniało.

Jemu czas zapewne bardziej się dłuży. Jest niby przyzwyczajony do spokoju, ciszy, że robi co i kiedy chce. Jednak chyba też trochę tęskni. I ma dużo czasu na przemyślenia. Tak się własnie zastanawiam. O czym On wtedy myśli. Czy nie nachodzą go ciemne, złowrogie przemyślenia. Mnie czasem nawiedzają. Smucę się, zastanawiam co to dalej będzie. I czy Go nie ograniczam. Mówi, że nie. Złości się, gdy mówię, że chcę dla niego dobrze. Że jest młody, fantastyczny, cudowny, kochany i z pewnością wiele kobiet chciałoby go poznać. A On nie daje szansy żadnej. Zamknął się na znajomości. Twierdzi, że jemu jest dobrze tak jak jest. Ze mną. Na odległość. Ze sporadycznym kontaktem. Pewnie jak to przeczyta to zaraz będzie mi suszył głowę:) Że znów zaczynam temat. Że już po 10tym. Bo ja z reguły raz w miesiącu się aktywuję z tym tematem. On cierpliwie mnie wysłuchuje. Uwielbiam w Nim to zrozumienie. Tą cierpliwość. Rozczula mnie. 

Razem a jednak osobno. To prawda. Bo czy powinno tak być? Nie. Powinno być inaczej. Razem wszędzie. Realnie. W domu, przytuleni. Nawet bez słów, ale być obok siebie. Kiedyś poruszyłam temat małżeństwa. Bo poruszamy wiele tematów. Paradoks stwierdził jednoznacznie, że to zbędny papierek. Jak dwoje ludzi chce być ze sobą, to nie muszą stawać na ślubnym kobiercu. Ja uważam inaczej. No ale to Ja, starej daty jestem;) Ja potrzebuje czuć się bezpiecznie. Wiem, papierek nic nie da ktoś powie. Bo bezpieczeństwa żadnego nie kupi się.  Ale to chyba w psychice siedzi bardziej. Mi potrzebny. Ja jak sobie coś ubzduram, to koniec, amen. Dla mnie na kocią łapę związki są dla ludzi, którzy się najzwyczajniej boją. Wolą się nie wiązać, bo a wiadomo co będzie za parę lat? Problemy, gdy trzeba będzie się rozejść. Jak się myśli w takich kategoriach to faktycznie, lepiej bez tego "papierka". 

Tak siedzę, myślę co On robi teraz. Czy się dobrze czuje, czy nie ma gorączki. Czy coś zjadł. Tak, opiekunka się we mnie załącza. Lubię się o Niego troszczyć. W myślach. Bo jak inaczej. Smutne to. Na szczęście jutro poniedziałek. Rano się usłyszymy. Naładujemy baterie. Ale one nie duracelowe, Nasze szybko się wyczerpują. My za bardzo zużywamy, energetycznie czerpiemy się na maxa.

Myślę o Nim. I mnie wzrusza. Jakoś dziś wyjątkowo. Łzawię i usmiecham jednocześnie. Co byłoby gdyby Nas nie było. Byłaby pustka. 

Razem a jednak osobno. Nigdy nie pomyślałabym że tak będę umiała żyć. A jednak. Jak się chce to można:)

Oglądałam dziś zdjęcia, które ostatnio robiłam. Każde chciałabym Mu pokazać. On docenia moje pstryki. Nie zbywa mnie, że dobra, już widziałem. Że to mało istotne, że powinnam się zająć czymś efektywnym, a nie bzdurami. Albo, że jeśli to lubię, to mogę sobie robić, ale żebym nie zawracała mu głowy głupotami. Jego cieszą takie rzeczy. Motywuje mnie do tego, żebym się w tym odnajdywała. W tym co mnie pochłania i inspiruje. On mnie rozumie. Jak nikt. Chyba się powtarzam. Jestem mu po prostu wdzięczna za to, że klepie mnie cały czas po plecach i akceptuje moje pomysły. To wspaniałe uczucie mieć kogoś, kto docenia takie rzeczy, nawet drobiazgi. 

Razem a jednak osobno. Razem w myślach. Razem, gdy coś robię, gdy coś widzę, gdy coś kupuję. Zastanawiam się, czy zakceptowałby to. Czy by mu się spodobało. Czy chciałby. Ot, taka przypadłość moja. Jest mi bliski i w mojej głowie siedzi non stop. I dobrze mi z Nim.

Uszlachetnia mnie <3

Ps. doczytałam Jego wpis. I jak nie wierzyć w powiązanie dusz? Nie planowaliśmy, a piszemy o tym samym. To jest magia własnie...Nasza i Wyjatkowa.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz