Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Archiwum maj 2021, strona 2


Zakochanie
19 maja 2021, 20:05

Dotknęłaś serca mojego, rytm mu zmieniając na zawsze.

Bicie jest bardzo stabilne, intrygujące, ciekawsze.

Dotknęłaś zupełnie niewinnie i stało się.

Jest o ton wyżej.

Tylko Ty jedna tak mogłaś.

Do Ciebie jest mu najbliżej.

Bije i z życia wciąż czerpie te wersy, strofy, zdania.

Ubrane w szal ze wspomnień, wrażliwość swoją odsłania.

Chroni swe ciche marzenia.

Jak ptaki w nim się kołaczą.

A to zapewne z wrażenia – pragnienia tak wiele znaczą.

Kiedy noc ciemna zapada, gdy się skrada wujaszek sen, serce ze swych sił nie opada.

Bije. Biegnie przed siebie, hen.

Jeśli spotkasz je w swoim śnie, dotknij. Jeśli zechcesz. Kolejny raz.

Gdy się zbudzi, uderzeń nie zwolni i dobiegnie do Ciebie na czas.

 

Króciutko dziś. Ponownie się zakochałem. Kolejny raz zachwyciłem. Znów mnie oszołomiła swoim pięknem. Szczypię się w skórę i modle by nie był to sen. Nie jest. Ona istnieje. Przepiękna, wyśniona, zjawiskowa.

Lubię się w Niej zakochiwać i kiedy myślę, że bardziej się nie da, to czas szybko weryfikuje. Da się, za każdym razem mocniej.

Taki dzień dziś pełen ekscytacji. Jeszcze troszkę ponad miesiąc i znów się w Niej zakocham. Kiedy ujrzę, posłucham mocno przytulę, moje serce znów będzie mocniej biło. Wszystko co dawno głęboko ukryte się obudziło.

Dziękuje Ci za wszystko Najpiękniejsza..

Przeznaczenie
18 maja 2021, 18:55

Niby zwyczajny wtorek, ale tylko niby. Datę 18 maja 2021 zapamiętam już do końca życia. Nie każdego dnia umówmy się człowiek poznaje swoją przyszłość. Ten wpis może być bardzo chaotyczny, we mnie wszystko drga z emocji. Odkąd pamiętam zawsze powtarzałem sobie, że żyje w czasach, do których zupełnie nie pasuje. Wyścig szczurów, pogoń za pieniądzem, który staje się ważniejszy od ludzkich wartości to coś co do mnie wcale nie trafia. Wolę być biedny, ale ze swoimi wartościami i zasadami. Jestem wrażliwy, gdzieś zawsze pod skorupą wszystkiego wrażliwość była tłumiona. Obecnie nie ma skorupy, zniknęła, w tym momencie jestem chyba swoją najbardziej wrażliwą wersją. To wpływ Przekory, o której znów będzie tutaj dosyć sporo, wszak to blog o Nas.

 

" Wierzy Pan w przeznaczenie?"

" Tak, wierzę"

" To ta Pani która jest dla Pana taka Ważna jest Pana przeznaczeniem"

 

Ten dialog brzęczy mi ciągle w głowie,świdruje, wwierca się głęboko. Te słowa usłyszałem dziś od starszej Babuni, która postanowiła wywróżyć mi z tarota. Kiedyś byłem do takich rzeczy nastawiony sceptycznie, ale gdy raz poszedłem z koleżanką tak dla towarzystwa, to wróżka przepowiedziała mi tragedie. Oczywiście wtedy sie pośmiałem taa, jasne,taa, a pare miesięcy pożniej chowałem narzeczoną. Teraz usłyszałem coś co mna wstrząsneło, coś pozytywnego, coś co chyba zawsze chciałem usłyszeć. Obca osoba w parę chwil mówi co przeżyłem po czym stwierdza, że Przekora to moje przeznaczenie. Moje..

Jest mi przeznaczona. Ja wierze w przeznaczenie, w to,że wszystko gdzieś na górze już dawno jest zapisane, a My wypełniamy te gotowe scenariusze życia. Nawet Nasze wybory niby są, ale czy bankowo możemy wybrać? Los podsuwa na Nasze drogi różnych ludzi, niektórzy są przez chwilę, inni spacerują z Nami dłużej, jeszcze inni są na bardzo długo, a potem okazuje się, że po czasie stają się dla nas coraz bardziej obcy. Przekorę podarował mi los w chwili kiedy tak na dobrą sprawę niczego nie szukałem. Dostałem Ją bezinteresownie, za nic. W zamian oddałem Jej siebie również bezinteresownie. Chemia między Nami była zawsze ogromna, płonie w Nas ogień niesamowitego wzajemnego pożądania, ale to jest dopełnieniem wszystkiego innego. Każdy nerw, każda komórka z jakiej jesteśmy zbudowani lgnie do siebie nawzajem. Jesteśmy w sobie zatraceni na wiele sposobów. Wzajemny szacunek ,zrozumienie, pociąg seksualny sprawia, że rozumiemy się bez słów, czujemy siebie i to jak na siebie działamy. Unosi Nas to do góry, hen hen wysoko.

I dziś słyszę, że kobieta, o którj marzę, fantazjuje i każdego dnia zakochuje się w Niej na nowo jest mi przeznaczona.Brzmi jak czyste science-fiction, ale ja w to wierzę. Po coś się spotkaliśmy, po coś Nas los zbliżył do siebie. Nie jestem osobą religijną i wierzącą, po wypadku odwróciłem się od Boga bo gdyby był dobry to niezabrałby mi wszystkiego co miałem dla mnie ważnego. Teraz jednak nie jestem taki pewny czy jednak jest aż tak zły, w końcu podarował Mi Przekorę. Nie chodziłem do kościoła przez ostatnie 10 lat, a gdy poznałem Przekorę byłem już ze 4. Po to by podziękować za Jej obecność i poprosić może nawet błagać by nie wpadło nikomu do głowy tam na górze by mi Ją zabrać. Zbyt wiele osób straciłem by pozwolić na kolejną stratę.

Po dzisiejszym dniu mam dodatkową motywację by trzymać Ją jeszcze mocniej za dłoń co by się nie działo zawsze być blisko. Każdego dnia dawać całego siebie,by czuła, by wiedziała, że jestem dla Niej zawsze. Jestem przede wszystkim Jej przyjacielem, ale będe czekał tyle czasu ile trzeba, tygodnie, miesiące , lata by zawsze kroczyć obok Niej ramie w ramię. Nie oddam swojego Przeznaczenia.

Dziekuję Pani Henryko, za utwierdzenie mnie ,że warto czekać na kogoś takiego jak Ona. Nauczyłem się bycia cierpliwym. Ja , który nawet zakupów internetowych nie robiłem bo trzeba czekać by dostać je, chciałem już ,teraz. Teraz potrafię czekać i miesiącami by mieć Ją w swych ramionach i wierzę w to, że życie potrafi czasami bardzo zaskoczyć i wymieszać wszystko do góry nogami.

 

Przekoro będe na Ciebie czekał tyle ile trzeba bo wiesz jesteś Moim Przeznaczeniem..

Prawda
17 maja 2021, 19:25

" Od momentu pierwszej rozmowy, która już została opisana przez Przekorę , rozmawialiśmy kiedy tylko było można. Codziennie i coraz dłużej i tak jest do dziś. Nasze rozmowy działaja na mnie jak kawa, energetyk ,dopalacz po nich mogę wszystko. Z każdą taką rozmową przyzwyczajaliśmy się i zbliżaliśmy do siebie, byliśmy coraz bliżsi sobie, z każdym dniem, słowem , zdaniem,śmiechem. Chłonąłem Jej głos, pierwsze Jej wyznanie, że jestem Jej pamiętam do dziś.

Przełomową chwilą było kiedyś w trakcie jednej z Naszych minutek zdanie, które padło z Jej ust. "Chciałabym sie kiedyś z Tobą spotkać". Nasza znajomość miała wyjść poza internet. Byłem zachwycony i jednocześnie przerażony, gdyż okłamałem Ją z jedną zasadniczą rzeczą- ze swoim wyglądem. Tutaj musimy się cofnąć w czasie by wszystko było zrozumiałe. Wypadek i śmierć mojej narzeczonej odbiły się na mnie na kilka sposobów. Znienawidziłem siebie za to, że nic nie zrobiłem by temu zapobiec. Przez wyrzuty sumienia i dawanie mi do zrozumienia od innych, że to moja wina, upadłem na same dno. Lustra, które miałem w domu zniknęły, nie mogłem na siebie patrzeć. Gardziłem sobą tak jak gardzili mną inni. Wizyty u psychologa to czcze słowa, które spływały po mnie jak woda po kąpieli. Oprócz jednego zdania. "Spójrz na to wszystko oczyma innej osoby tak jakby z boku". Tak zrobiłem, stworzyłem wizerunek innej osoby tzn. wygląd zmieniłem diametralnie. Charakteru i wnętrza nie zmieniłem bo tego zmienic się nie da. Gdy logowałem się na czat by z Kimś pogadać, byłem przystojnym brunetem bo przecież mogłem, nikt miał nie poznać prawdy, nikt nigdy miał się ze Mną nie spotkać, nie interesowało mnie coś takiego. Nikt nie znał moich najgorszych koszmarów, kto będzie chciał utrzymywać kontakt z kimś tak zniszczonym przez życie. Ludzie szukają uśmiechu , radości , a nie ludzi którzy są smutni, po przejściach , skrzywdzonych, spaczonych przez życie. W swoich pseudozwiązkach to chyba najlepsze określenie, nigdy nie wyjawiłem nikomu moich demonów. Zakładałem maskę i grałem szczęśliwego człowieka, a kiedy czułem, że już nie da się tak dłuzej, odwracałem sie na pięcie. Nikt by nie zrozumiał, nie chciałem pocieszenia, litości, tych wyuczonych regułęk. Potrzebowałem zrozumienia bliskości, ale nie mogłem na to liczyć.

Kiedy pokazała się Przekora na początku nie miałem zamiaru niczego ujawniać, ot znajomość , która nie przekroczy barier świata wirtualnego. Moja tajemnica na zawsze nią pozostanie. Z czasem jednak ta znajomość się rozwijała w tempie ekspressu. Poznawaliśmy się coraz bardziej, wiem, że mój fikcyjny obraz Jej się podobał. Zaczęło mnie to gryźć, że Ją oszukuje w ten sposób. Nie spałem po nocach, miałem wyrzuty sumienia, unikałem wysyłania zdjęć, bałem się, że wszystko wyjdzie na jaw i nie będzie w stanie tego zrozumieć. Wewnętrzna walka ze sobą była cholernie trudna, przygotowywałem się do ujawnienia prawdy i po kilku miesiącach przyszedł ten wieczór. Przekora była inna od początku, była podobna do mnie, dlatego tak szybko się dogadaliśmy. Jeśli Ktoś ma Mnie zrozumieć to będzie to Ona, jeśli będzie chciała mnie dalej to będzie. Zaryzykowałem, kładąc całą Naszą znajomość na szali. Czułem się jak ostatnia świnia ,kiedy to wszystko ujawniłem. Zniknęła. Powiedziała, że da znać, że wróci ale nie wierzyłem w to. Zawiodłem Ją. Kolejną osobę, na której Mi zależało, to chyba mi pisane.

Przepłakałem całą noc, czułem się podle. Od momentu śmierci Kasi nigdy nie wypłakałem tylu łez co wtedy. Zrozumie czy nie? To przecież cały czas ten sam ja, tylko w innym opakowaniu. Wiem, że to był szok. Straciłem ochotę na wszystko, była trwoga. Trwoga u mnie pojawia się czasami. Rzadziej niz kiedyś. Wiem, że po każdym spotkaniu, uniesieniu jest chwila zdystansowania się do mnie. Wtedy jest trwoga, że już nie wróci, że nie będzie mnie więcej chciała spotkać, że zniknie. W życiu moim wszystko co ważne zawsze znikało, tutaj mam nadzieję, że los się uśmiechnie i Przekora nigdy nie zniknie. Zawsze trzymam Ją mocno za dłoń, by wiedziała , że jestem.

Wracając do decyzji jaką podjęła po wyjawieniu wszystkiego przeze mnie. Została i wtedy zrozumiałem, że lepszej osoby nie znajdę już nigdy. Dała mi tym do zrozumienia, że mogę wszystko Jej zawsze powiedzieć. Tak robię, jest moim wsparciem i ostoją. Pamiętam, że potem poprosiła mnie o moje prawdziwe zdjęcie. Zrobiłem z niego puzzle by po kawałku pokazać swoją prawdziwą twarz. Nie jestem przystojnym gościem, przeciętnie tak bym to ujął, ale dzięki Niej poczułem się wyjątkowo atrakcyjnie. Z czasem zaakceptowała to wszystko.

Teraz ja sam wysyłam swoje zdjęcia bo wiem, że Jej się podobam, nieziemskie uczucie.

To kolejny przykład jaką kobietą jest Przekora. Chodzące dobro, wrażliwość i empatia, cudowne serce, mógłbym godzinami pisać o Niej. Ma też swoje słabostki jak to dystansowanie się i bycie czasami zimną i niewzruszoną tak na zewnątrz, bo w środku przeżywa wszystko. Wiem ,że sie boi czasami ,że to się skończy, że nie dane Nam nic. Uśmiecham się tylko i dalej w głowie planuję jak Jej jeszcze bardziej okazać, że nie ma się o co martwić. Jestem z Nią czy jest dydtans czy bliskość , zawsze , na dobre i złe, bo przecież o to w tym wszystkim chodzi.. By być..

Bo ja jestem..

I będe..

Bo lubie z Nią być..

Bo przede wszystkim chcę..

Bardziej niż bardzo..

 

                                                                  

 

Dałem Jej to co mam najcenniejszego. Swoje serce.  

To ja dodam tu parę słów odnośnie tamtych chwil...

Dziś chciałam tyle napisać, a jednocześnie brakuje mi słów. Chciałam się odnieść do tego dnia, w którym Paradoks wyjawił mi swoją tajemnicę. Czułam że się bał. Ja też bałam się, byłam przerażona. Tłumaczyłam sobie że cokolwiek to nie będzie dam radę. Milion myśli, tysiące możliwości. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to to, że jest chory, jezdzi na wózku. Takie skojarzenie. Przecież w sumie widziałam kilka jego zdjęć. Na początku nie podobał mi się. Twarz bruneta zbyt pewnego siebie, lekko zużytego przez podboje. Taki żigolo. Ale zmieniłam zdanie jak go poznałam. Ot, paradoks, miły człowiek w skórze innego człowieka. Stwierdziłam wtedy, że niesie ze sobą mnóstwo sprzeczności. Gdzieś tam zażartowałam, że może fajnie byłoby się spotkać. Powiedziałam tak, bo wiedziałam jakie On ma zdanie na ten temat. Że nie ma opcji. Dlatego miałam śmiałość. Bo ja lubię sprawdzać. W każdym bądź razie rozmawiając z Paradoksem jakoś nigdy nie naciskałam na zdjęcia. Pokazał kilka, większość widziałam w awatarze. Z czasem mi się spodobał. Nie do wiary, jak można ocenić człowieka po wyglądzie, co zresztą już zaznaczalam. I przyszedł ten dzień. On chce się podzielić czymś. Serce biło mi jak szalone. Gdy napisał, że zdjęcia które widziałam nie są jego, zamarłam. Jak nie jego? A Hiszpania, a jak szykował się na imprezę? To w garniturze wyjątkowo mi się podobało. I On to wiedział. I moje teksty typu: przeciwieństwa się przyciągają, albo że brązowe oczy najpiękniejsze... Czułam się oszukana. Nie wiedziałam jak się zachować. W pierwszej chwili stwierdziłam, że to jakiś głupi żart, a potem, że jestem naiwna, jeszcze chwilę później, że czego się spodziewałam po internecie, że mam nauczkę. Miałam nie być łatwowierna. Połamałam wiele zasad. Zaufałam.Czulam się źle. Nie tylko dlatego, że On nie jest Nim. Było mi wstyd za moje zachwyty Nim. To było straszne. Ten dzień zdarzył się prawie rok temu. Jak pisze o tym, to czuję znów trwogę. Wtedy coś się we mnie zmieniło. Stałam się nieufna i podejrzliwa. Zatrzymał moje serce na moment. Długo biłam się z myślami, a jednocześnie wiedziałam, że nie mogę go teraz zostawić. Był odważny, zaufał. Powierzył swój sekret w moje ręce. Czułam się odpowiedzialna. Był pogubiony. Byłam w stanie go zrozumieć. Przeplakalam, przemyślałam i wróciłam. Uwielbiałam go. Nie za to jak wygląda, ale za to jakim jest człowiekiem. To w jego umysl mnie zauroczył. I jestem .I podziwiam go. Za odwagę, za mądrość, za jego wrażliwość, za oddanie. Tamten obraz się zamazał. Teraz gdy zamknę oczy widzę energetycznego chłopaka w koszuli w kratę, z grzywką falującą na wietrze i z tym błyskiem w jasnych, cudownych oczach.

Widzę jego.

Prawdziwego ❤️

Niedziela
16 maja 2021, 21:36

Razem a jednak osobno.

Dziś niedziela. To taki gorszy dzień w Naszym świecie. Nie są to łatwe chwile. Tęsknota doskwiera. Minuty się dłużą. W ciągu tygodnia jest dobrze, mamy rozplanowany praktycznie każdy dzień. Wiemy, kiedy możemy porozmawiać. Czekamy na minutki. Na chwilę rozmowy. A dziś. Dzień wyjęty z Naszego planu. Trochę smutny, trochę nostalgiczny. Każdy zajęty swoim życiem. Może ja bardziej, bo mam rodzinę, staram się coś robić, żeby nie myśleć, żeby czas się tak nie rozciągał. Niedziela ma szybko mijać. Co za los, niedziela kiedyś mogła trwać jak najdłużej, bo za chwilę znów poniedziałek. A teraz wszystko się pozmieniało.

Jemu czas zapewne bardziej się dłuży. Jest niby przyzwyczajony do spokoju, ciszy, że robi co i kiedy chce. Jednak chyba też trochę tęskni. I ma dużo czasu na przemyślenia. Tak się własnie zastanawiam. O czym On wtedy myśli. Czy nie nachodzą go ciemne, złowrogie przemyślenia. Mnie czasem nawiedzają. Smucę się, zastanawiam co to dalej będzie. I czy Go nie ograniczam. Mówi, że nie. Złości się, gdy mówię, że chcę dla niego dobrze. Że jest młody, fantastyczny, cudowny, kochany i z pewnością wiele kobiet chciałoby go poznać. A On nie daje szansy żadnej. Zamknął się na znajomości. Twierdzi, że jemu jest dobrze tak jak jest. Ze mną. Na odległość. Ze sporadycznym kontaktem. Pewnie jak to przeczyta to zaraz będzie mi suszył głowę:) Że znów zaczynam temat. Że już po 10tym. Bo ja z reguły raz w miesiącu się aktywuję z tym tematem. On cierpliwie mnie wysłuchuje. Uwielbiam w Nim to zrozumienie. Tą cierpliwość. Rozczula mnie. 

Razem a jednak osobno. To prawda. Bo czy powinno tak być? Nie. Powinno być inaczej. Razem wszędzie. Realnie. W domu, przytuleni. Nawet bez słów, ale być obok siebie. Kiedyś poruszyłam temat małżeństwa. Bo poruszamy wiele tematów. Paradoks stwierdził jednoznacznie, że to zbędny papierek. Jak dwoje ludzi chce być ze sobą, to nie muszą stawać na ślubnym kobiercu. Ja uważam inaczej. No ale to Ja, starej daty jestem;) Ja potrzebuje czuć się bezpiecznie. Wiem, papierek nic nie da ktoś powie. Bo bezpieczeństwa żadnego nie kupi się.  Ale to chyba w psychice siedzi bardziej. Mi potrzebny. Ja jak sobie coś ubzduram, to koniec, amen. Dla mnie na kocią łapę związki są dla ludzi, którzy się najzwyczajniej boją. Wolą się nie wiązać, bo a wiadomo co będzie za parę lat? Problemy, gdy trzeba będzie się rozejść. Jak się myśli w takich kategoriach to faktycznie, lepiej bez tego "papierka". 

Tak siedzę, myślę co On robi teraz. Czy się dobrze czuje, czy nie ma gorączki. Czy coś zjadł. Tak, opiekunka się we mnie załącza. Lubię się o Niego troszczyć. W myślach. Bo jak inaczej. Smutne to. Na szczęście jutro poniedziałek. Rano się usłyszymy. Naładujemy baterie. Ale one nie duracelowe, Nasze szybko się wyczerpują. My za bardzo zużywamy, energetycznie czerpiemy się na maxa.

Myślę o Nim. I mnie wzrusza. Jakoś dziś wyjątkowo. Łzawię i usmiecham jednocześnie. Co byłoby gdyby Nas nie było. Byłaby pustka. 

Razem a jednak osobno. Nigdy nie pomyślałabym że tak będę umiała żyć. A jednak. Jak się chce to można:)

Oglądałam dziś zdjęcia, które ostatnio robiłam. Każde chciałabym Mu pokazać. On docenia moje pstryki. Nie zbywa mnie, że dobra, już widziałem. Że to mało istotne, że powinnam się zająć czymś efektywnym, a nie bzdurami. Albo, że jeśli to lubię, to mogę sobie robić, ale żebym nie zawracała mu głowy głupotami. Jego cieszą takie rzeczy. Motywuje mnie do tego, żebym się w tym odnajdywała. W tym co mnie pochłania i inspiruje. On mnie rozumie. Jak nikt. Chyba się powtarzam. Jestem mu po prostu wdzięczna za to, że klepie mnie cały czas po plecach i akceptuje moje pomysły. To wspaniałe uczucie mieć kogoś, kto docenia takie rzeczy, nawet drobiazgi. 

Razem a jednak osobno. Razem w myślach. Razem, gdy coś robię, gdy coś widzę, gdy coś kupuję. Zastanawiam się, czy zakceptowałby to. Czy by mu się spodobało. Czy chciałby. Ot, taka przypadłość moja. Jest mi bliski i w mojej głowie siedzi non stop. I dobrze mi z Nim.

Uszlachetnia mnie <3

Ps. doczytałam Jego wpis. I jak nie wierzyć w powiązanie dusz? Nie planowaliśmy, a piszemy o tym samym. To jest magia własnie...Nasza i Wyjatkowa.

Tęsknota
16 maja 2021, 12:42

Mówią, że tęsknota jest po to, żeby jej nie rozumieć

Mówią, że tęsknota jest piękna wtedy, gdy i ktoś ją czuje

W powietrzu się unosi echo twych słów

Po sobie widzę, że nie ma cię znów

I w każdy dźwięk wsłuchuję się

Może z jednym z nich pojawisz się

Mówią, że tęsknota jest po to, żeby jej nie rozumieć

Mówią, że tęsknota jest piękna wtedy, gdy i ktoś ją czuje

Mówią, że tęsknota jest po to, żeby jej nie rozumieć

Mówią, że tęsknota jest piękna wtedy, gdy i ktoś ją czuje

 

 

Niedziela to dzień pełen właśnie tęsknoty. Różne są niedziele czasem przechodzi się je łatwiej , czasem jak dziś

brakuje Przekory cholernie. Jej głosu i słów i takiej bliskości Naszej. Na szczęście to tylko taki jeden dzień w tygodniu więc trzeba zaakceptować.

Tęsknie,a dla mnie to już bardzo dużo. Wcześniej nie czułem tego do kogoś innego, było to było a jak nie to trudno.

Tu wszystko jest inne, moje podejście jest inne. Po prostu mi się chce każdego dnia Ją zdobywać, podrywać na nowo, każdego dnia pokazywać Jej ,że jest moim oczkiem w głowie. Grzecznie poczekam bo lubię na Nią czekać, bo mam w końcu na kogo czekać. Wczoraj w trakcie rozmowy dowiedziałem się, że kupiła sukienkę, ta która miała idealnie pasować do Niej. Pasuje i to jeszcze jak. Piękniejszej kobiety nie widziałem, tak zmysłowej i kobiecej, delikatnej a jednocześnie niesamowicie wyrazista.

Jeszcze 12 godzin niedzieli, sen i rano znów szepnie do ucha "Cześć Misiaczku".

Uwielbiam jak mnie tak nazywa, uwielbiam wszystko co mi ofiarowywuje swojego. Jest moim Aniołem.

Tylko te niedziele..Chociaż jeszcze nie tak dawno całe moje życie było jak jedna wielka niedziela. 

Także Paradoksie głowa do góry bo w Twoim życiu jest Ona i nie wybiera się nigdzie.

Jestem Szczęśliwy dzięki Niej..