Uwaga!



Powyższa strona może zawierać treści erotyczne, wulgarne lub obraźliwe, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.

Czy jesteś osobą pełnoletnią i chcesz świadomie i dobrowolnie zapoznać się z treścią powyższej strony?




    Nie     - wybór tej opcji spowoduje opuszczenie strony.

Tak, ale chcę otrzymywać ostrzeżenia - wybór tej opcji spowoduje przejście do strony i kolejne ostrzeżenia w wypadku podobnych stron.

Tak, ale nie chcę otrzymywać ostrzeżeń - wybór tej opcji spowoduje zapamiętanie Twojej zgody dla innych stron i nie będziesz otrzymywać tego ostrzeżenia.

Archiwum 29 lipca 2021


Dla Tej, którą aktywuje..
29 lipca 2021, 21:40

Był mroźny, późny sylwestrowy wieczór. W szybie wyraźnie widział swoje odbicie. Smutek jego niebieskich oczu na tle padającego na zewnątrz śniegu wywołał w nim samym poczucie jeszcze większej samotności. Obserwował ludzi, którzy pędzili z rodzinami, z najbliższymi na wszelakie imprezy tudzież kameralne domówki. Splecione dłonie, oczy wpatrzone w siebie, każdy szczegół zauważał doskonale. Kiedyś też tak żył, też spieszył na imprezy ze znajomymi i też na jego twarzy często widniał uśmiech. Wszystko jednak się zmieniło. Wegetacja ma to do siebie, że człowiek staje się świetnym obserwatorem. Obce miasto, nowa rzeczywistość przytłaczała go każdego dnia jednak to w takie dni jak ten wszystko bolało jeszcze bardziej. Rany się jątrzyły, gdy już myślał, że zatamuje ich krwawienie, otwierały się ponownie. Tak bardzo wszystko bolało.

Był bardzo samotny, dni zlewały się w jedno. Noc była jego najlepszą przyjaciółką, często myślał o śmierci, czuł Jej oddech praktycznie codziennie. Jednak gdzieś w środku tliła się w nim nadzieja, na lepsze jutro, może na Kogoś kto zawładnie jego duszą. Uwielbiał czytać. Książki pozwoliły mu przetrwać wszystko co najgorsze, chłonął je w niesamowitym tempie. Dzięki nim odrywał się od swego smutnego losu i przenosił się w realia wyimaginowanych światów. Czytał bo lubił wiedzieć, bo lubił być mądry, bo chciał czuć się po prostu lepszy we własnych oczach. Parę razy próbował wychylić ze swej samotni, ale kończyło się to widokiem ludzkich spojrzeń skierowanych w jego stronę. Spojrzeń pełnych pretensji i obarczania go winą za to co się przytrafiło. Czuł się niepotrzebny, czuł ,że lepiej by było gdyby go już też nie było. I zawsze po takiej myśli pojawiało się w nim malutkie światełko, które ciągneło go do życia. Szeptało " Jeszcze nie teraz, kiedyś się przekonasz".

Siedząc tak i obserwując ludzi za oknem poczuł przypływ podzielenia się paroma słowami, ot spisanymi na kartce, których i tak nikt nie przeczyta. Zawsze działał impulsami, dlatego znalazł kartkę , wyciągnał długopis i zaczął pisać. Pomyślał sobie, że musi być z humorem i rymem. Uwielbiał wiersze tak pisać jak i również czytać. Słowa płynęły samemu, jedno za drugim aż powstała krótka rymowanka. Kiedy skończył ją pisać, zamknął zeszyt i odłożył na półkę, może kiedyś ktoś przeczyta, uśmiechnie się , a może nawet wzruszy. To była jego ostatnia myśl kiedy zamykał oczy jeszcze w starym roku bo wiedział, że nowy rok nie zmieni zupełnie nic. Nie miał wtedy pojęcia, że przełom nastąpi w 2020 roku i znów na nowo poczuje, że żyje i że znów ze wszystkich sił chce kochać i być kochanym. 

Pewnie zastanawiasz się co wtedy napisał ten chłopak?

Już Ci pokazuje..

 

Idzie sobie Stary Rok

Zapuszczony menel, zbok

Nogi skrzypią mu co krok

Widać ledwo sobie człapie

Zęby dwa na krzyż ma w japie

Idzie idzie i się chwieje

Każdy się już z niego śmieje

Nagle chłopczyk go spotyka

Stary Rok aż się potyka 

Chłopak tak do niego gada

Z Ciebie to jest kawał dziada

Jeśli nie masz wcale siana

Zadzwoń sobie do Bociana 

Lecz mam pomysł pierwszej wody

Usiądź Dziadku tam, na schody 

Siadź, odpocznij bo zbładziłeś

Dużo już się nachodzileś

Teraz ja pójdę Twym krokiem

I zostanę Nowym Rokiem

Dziadek się uśmiecha skrycie

Odmieniłeś moje życie

Bądź szczęśliwy oraz zdrowy

Nie za szary, kolorowy

Dawaj wszystkim piękne chwilę

Niech je łapią jak motyle

Moc uśmiechu ludziom dawaj

Nigdy chodzić nie przestawaj

Bo za rok o tej porze

Ty też będziesz, o mój Boże

Stary bardzo i zmęczony

Lecz w środku gdzieś spełniony....

 

Przekoro, to miejsce powstało po to byśmy jeszcze bardziej się uzewnętrzniali przed sobą, bo czasem tu łatwiej. Twoje słowa mnie zachwycają. Chcę czytać Cię jeszcze więcej i słuchać jeszcze częściej. Nigdy się nie zmieniaj bo wyglądasz przepięknie wsród tłumu wszystkich ludzi wyróżnia Cię absolutnie wszystko.wiesz ile dla mnie znaczysz.

 

Jestem dumny, że mogę być Twoim przyjacielem i tak ważną i bliską Ci osobą.

 

Ps. Czekam na wybór nagrody.

Opowiadanie
29 lipca 2021, 20:14

Dla Ciebie Paradoksie. 

Bo wierzysz we mnie, motywujesz mnie, aktywujesz, sprawiasz, że mi się Chce. Poniżej opowiadanie z kawałkiem mojej duszy. Tak chyba powinno się pisać prawda? Oddaję cząstkę siebie. Przyjemnej lektury. Uwielbiam Cię <3

Zachód słońca delikatnie opadał na łąki, tworzył aurę tajemniczości, zawieszenia. Kłosy zbóż po całym dniu wygrzewania się, powoli układały się do snu. Przestrzeń pola, natura i odgłosy ziemi. To wszystko wkoło było życiem. Cudownym, bardzo magicznym, lecz przemiającym. Każde źdźbło trawy falowało na wietrze dając znać, że też chce być dostrzeżone, że jest ważnym elementem tej całości. Jakże pieknej.  Na środku polany siedziała zamyślona kobieta. Długie, ciemne włosy spływały jej na plecy. W ręku trzymała aparat. Jeszcze przed momentem łapała magiczne chwile. A teraz na jej twarz zakradł się smutny uśmiech. Nagle usłyszała charakterystyczne odgłosy ptaków. W zaroślach skryła się para żurawi. -Piękne ptaki- pomyślała- symbol miłości i jesieni. W jej głowie eksplodowały wspomnienia. Cofnęła się do lat kiedy była 10 letnią dziewczynką. Spojrzała na swoje czerwone paznokcie i nagle przypomniała sobie tramwaj. Ten tramwaj, w którym przed laty jej tata był motorniczym. Ostatni raz zabrał ją na przejażdżkę w 1993. Pamięta, jak zachwycała się szczególnie stalowym mostem, miał przepiękną formę. - W całości nitowany- pamięta dumne słowa taty.  Potem tramwaj już tamtędy nigdy nie jeździł. Rok 1993 zmienił wszystko. Był symbolem lęku i smutku do którego nie chciała wracać. Otarła łzę samotnie płynącą po policzku. Podniosła głowę i zerknęła na konary drzew podświetlone pomarańczową poświatą. To tu, razem z tatą przychodziła na wieczorne spacery. Podzwiali razem zachody słońca, uczyła rozpoznawać się zioła, zboża, zwierzęta. Wszystko było niesamowite dla niej. A najbardziej cieszyła się z bliskości i z tego poczucia bezpieczeństwa. Uwielbiała gdy trzymał ją za dłoń i prowadził. Kiedyś złapała ich burza, bała się, wtedy tata wziął ją na ręce i powiedział: -Widzisz te chmury? Wygladają być może groźnie, ale pamietaj, że masz mnie, ja Cię obronię. -Zawsze mnie będziesz strzegł?- zapytała. -Zawsze- nawet jak będziesz bardzo dorosła. Kobieta uśmiechnęła się na to wspomnienie. Z kieszeni wyjęła puchowe pióro, które znalazła tu, gdzie często przystawali. Zamknęła oczy. W jednej chwili znów stała sie tamtą radosną dziewczyką. Poczuła ciepły dotyk wiatru na policzku.  Wiedziała, że On nadal czuwa. Tam z góry- jej anioł. 

 

Ps. wyrobiłam się do 20.30. Rozumiem że jest przewidziana nagroda?