13 czerwca 2021, 13:28
Jutro kolejna miesięcznica. 16 miesięcy, ktoś powie, długo. Ale czy na pewno? Dla mnie to jak mgnienie oka, pamiętam pierwszy dzień jak się poznaliśmy. Ten błysk, uśmiech, gdy Go zauważyłam. I On zauważył mnie. Potem, rozmowy, coraz częstsze, wyglądanie na siebie. Niby nie, ale szukałam go na liście. Lubiłam go czytać. Nadal lubię, nic się w tej kwestii nie zmieniło. Uwielbiam go słuchać, ma taki otulający tembr głosu. Pamiętam moment, kiedy od słowa do słowa stwierdziliśmy, że dobrze byłoby się spotkać. Jedno spotkanie przy wschodzie słońca Nas ominęło. Oboje tego wyczekiwaliśmy, ale nie mówiliśmy o tym. Ja tego dnia, rozglądałam się mocno. Miałam dziwne wrażenie, że On jest blisko. Każdy biały samochód to myśl, że to może Paradoks. Na plaży, pusto. Gdzieś w oddali jakaś para robiła zdjęcia. Moją uwagę przykuł ktoś kto kopał wielki dół. Siedział, opatulony w bluzę i kaptur. Uśmiechnęłam się wtedy. Przecież to nie On. Z jakiej racji miałby tu być. Przecież się nie umawialiśmy, a On nie robi niczego wbrew mojej woli. Pospacerowałam, porobiłam zdjęcia i wróciłam do kwatery. Potem okazało się, że On też tam był. Tylko dalej, wszedł innym wejściem na plażę. Byliśmy tak blisko. Ja w sumie miałam iść wzdłuż plaży i wyjść tamtędy. Czy spotkałabym go? Czy jednak On zdążyłby stamtąd wyjść. Nie wiem. Widocznie tak musiało być, że się wtedy nie spotkalismy. Nasze pierwsze spotkanie było zaplanowane. Gdańsk. Stare miasto i My. Spacer dwojga przyjaciół. Nie czułam żadnej obawy, ani trwogi. To było takie uczucie, jakbym wyczekiwała na kogoś bliskiego, kogoś, kogo znam od zawsze. Popędziłam pod kamerę na Targ Węglowy. On tam często zaglądał i machał do mnie, a ja przyglądałam się mu z pracy. To było niesamowite stać tam, gdzie stał On. Słyszeć te karuzele, co się obok załączają. Widzieć tą maleńką kamerkę, w którą On patrzył. Teraz role się odwróciły. Zrobiłam mu zdjęcie i wysłałam. Chciałam zrobić niespodziankę. Biegł do mnie pół miasta. Bo poszedł tam gdzie mogłabym być, ale ja przyszłam tu, bo to symboliczne miejsce. Minęło kilka chwil. W dali zauważyłam energicznie pędzącego chłopaka. Krótkie spodenki, czerwona koszula. Uśmiechnęłam się. Jak w moim opowiadaniu. Ten sam obraz. On nie szedł, On prawie leciał. Niesamowity widok. W dłoni coś ściskał. Chyba mnie poznał, bo podszedł do mnie i mnie przytulił. To było takie naturalne. I od razu zaczął mówić. Słowotok. Ja się uśmiechałam. Coś mówił o kubku, który mi kupił, a ja patrzyłam na jego usta, pięknie wykrojone. I emanował taką energią. O Panie. Mógłby nią obdarować wszystkich tam ludzi, kłębiących się i jeszcze by mu z 90% zostało. Wulkan. Nie czułam się przy Nim ani przez moment źle. Czy byłam skrępowana, może czasem, gdy idąc i rozmawiając z nim, dotykałam go za ramię. To był taki odruch. Bliskości. Spacerowaliśmy wśród tłumu ludzi. Szczerze? Niewiele widziałam. Szliśmy i się śmialiśmy, robiliśmy zdjęcia, zerkaliśmy na siebie. Te kilka godzin minęło jak mały kwadrans. Było cudownie. Niesamowite było dla mnie czuć się tak dobrze przy kimś. Nie czuć zniecierpliwienia, nie chcieć uciekać. Na koniec usiedlismy na ławeczce. Paradoks mówi, że teraz ta ławka jest taka samotna bez Nas. Czegoś brakuje Tam. Oczywiście że brakuje. Może kiedyś będzie Nam dane znów tam usiąść, kto wie. Los jest naprawdę pokrętny, ma dla Nas jeszcze pełno niespodzianek.
Było cudownie. Zawsze jest, gdy się spotykamy. Rozmawiamy, śmiejemy się, nie czuć sztuczności, czy momentów, w których panuje złowroga cisza. Gdy milczymy, to milczymy razem, delektujemy się tym, nie boli Nas to. Umiemy razem być. Uzupełniamy się.
Dziękuję Ci za te 16 miesięcy. Jak sam powiedziałeś, zmieniłam się. Uwierzyłam w siebie. Dzięki Tobie. Wiara w drugiego człowieka działa cuda. Nic więcej nie potrzeba, tylko kogoś, kto stoi za Tobą zawsze. Bez względu na okoliczności.
To był dobry dzień, gdy poznałam Ciebie. I wszystkie kolejne. Uwielbiam Cię Mój Ty Energetyku Szczęścia<3