29 maja 2021, 17:40
Taki dzień.
Mam tysiąc myśli w głowie dziś. Rozbiegane, które ciężko ogarnąć. Jakiś wewnętrzny niepokój. Dziś nie jestem dobrą rozmówczynią, błądzę, mylę się, nie mogę się skupić. Wymyślam powody dlaczego tak jest, czemu jestem niespokojna. Ale tak naprawdę to wiem gdzie tkwi problem. Nie chodzi o pracę, o pieniądze, o niezrealizowane marzenia. To wszystko jest ważne, ale najważniejszy jest stan ducha. A mój błądzi. Dziś ewidentnie źle się czuje. Wczoraj planuje z jednym wyjazdy, dziś umawiam się z drugim na spotkanie. Mam dla siebie pogardę. Okropną. I staram się ją przykryć innymi rzeczami. Żyje w dwóch światach, w żadnym na 100%. Planuje wyjazd, ale muszę pamiętać, że tu i tu coś komuś obiecuję, daję swoje słowo. A cóż jest warte moje słowo? Niewiele, marne jest. Nie potrafię się skupić na jednej osobie na jednym życiu. To jest ciężkie pogodzić to wszystko. Paradoks pyta czy wszystko ok. Cóż mogę powiedzieć, nigdy nie będzie ok. On wyczuwa moje rozterki. Moje samopoczucie zaraz się mu udziela. A ja nie chcę go martwić. Pyta się czasem czy tu zaglądam, czy coś napiszę, czy czytam książkę od niego, czy obejrzałam film/ serial przez niego polecony, czy idę na spacer, albo że mogę jeśli chce iść na kurs, uczyć się, pracować i wszystko ogarnąć. Tylko że ja tego wszystkego nie jestem w stanie zrobić. Bo gdy odkładam telefon mam rzeczy codzienne do ogarnięcia. Zawsze coś. A to ktoś coś chce, pomagam. Poświęcam się jednej stronie wtedy bardziej, a drugą zaniedbuję. Muszę odsunąć na dalszy coś, co sprawiłoby przyjemność Paradoksowi a zająć się tym co mnie otacza aktualnie. I chyba tu jest problem. Czasem to mocniej się odzywa, to poczucie, że jestem dwulicowa. Maskę znów zakładam. Nikogo nigdy nie chciałam krzywdzić. Nikt na to nie zasłużył. I stąd te moje wahania nastrojów. Dodatkowo dobijam się innymi rzeczami, żeby tak na maxa się upodlić.
Paradoksie wiem że jesteś, że wspierasz, że chcesz pomóc, wysłuchać, doradzić, przytulić.
Czasem jednak muszę sama sobie wszystko poukładać. Przemyśleć. Nabrać dystansu, ochłodzenia umysłu. Bo jak nie myślę to nie czuję. Pamiętasz? Zresztą taki dzień jak dziś nie jest naszym pierwszym i pewnie nie ostatnim. I dobrze wiesz, że to jest moja wewnętrzna bitwa, którą muszę stoczyć sama. Nie jest łatwo. Ale łatwo mnie nie satysfakcjonuje.
Przemyśle, poukładam i wrócę. Dobrze, że trzymasz za rękę.
Dziękuję.